Potwierdzam - szlifowanie gładzi jest paskudne*. I nie mam na myśli wszechobecnego pyłu. Dla kogoś, kto nie ma do czynienia z wysiłkiem fizycznym, czy jako takim ruchem, jest bardzo dotkliwe. Do teraz boli mnie całe ciało. Dziś narzuciłem drugą, cieniutką warstwę gładzi, żeby tylko pozapychać rysy. Szlifowanie tej warstwy sprowadzi się do delikatnego przetarcia.
Z innej beczki. Znowu okazało się, że trudny jest temat wyboru narzędzi... Które kupić? Mając świadomość, że podczas remontu będą bardziej używane, a potem rzadziej (jeśli w ogóle). Czy dobre, ale drogie, czy tanie, ale gorszej jakości. Zawsze staram się zdroworozsądkowo podejść do tematu i ocenić poziom skomplikowania urządzenia i na tej podstawie dokonać wyboru. No bo cóż można spieprzyć w tanim produkcie stolarskim do sklejania ram pod kątem 90*? Jak się okazuje - można... Kiedyś kupiłem takie cudo za 5zeta, co łączyło pod kątem 88*.
A dziś znowu kupiłem najtańszy produkt (na metce stało "najkorzystniejszy") - piłę do cięcia pod kątem (do przycięcia listew przypodłogowych, listew przy ościeżnicach, w dalszych planach jako wyposażenie domowego warsztatu). Nawet nazwy toto nie ma, tylko symbol 64000. A na rachunku w nazwie *PRO*. Za prawie 60zł. I szlag ją trafił przy 4-tym przycinaniu - pękł plastikowy wspornik.
Tak, w mojej wypowiedzi widać wkurzenie, bo również dziś kupiłem zawór kulowy za 16 zeta, który z trudem założyłem w WC i... cieknie. I to nie chodzi o mój zły montaż (za mało taśmy teflonowej czy zbyt siłowe skręcanie). Po prostu kapie spod motylka. Ciekawe, czy wymienią na miejscu, czy tzw. "reklamacja" (jak to miało być z okapem).
* Dopuszczam do siebie myśl, że nie musiałem się tak męczyć i tak dokładnie szlifować. Kwestia doświadczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz