środa, 21 grudnia 2011

A tymczasem w sypialni

Mam nadzieję, że tynk w sypialni już wystarczająco wysechł (jak podaje producent, tynk schnie 1mm na dzień). Dlatego też dziś położyłem pierwszą warstwę gładzi prawie w całej sypialni. Na sam sufit z kolei gładź położyłem i zeszlifowałem już parę dni wcześniej.
Miałem cichą nadzieję, że przed świętami zdążę z sypialnią i będzie pomalowana... Ale zawiodła logistyka. Przed chwilą okazało się, że nie mam już więcej gładzi i nie byłem w stanie zaszpachlować łuczków i ścian za rurkami CO. W sumie jest jeszcze jeden "szczegół", z powodu którego sypialnia nie będzie gotowa przed świętami: pechowa wylewka w kuchni :( Ale o tym szerzej później.


sobota, 17 grudnia 2011

Falstart

Na razie bez słów. Zdjęcia w kolejności chronologicznej.




niedziela, 11 grudnia 2011

Nowa podłoga

No i jest. Nowa podłoga w kuchni. Jeszcze nie wiemy jakiej jakości (czy płaska), bo kiedy piszę te słowa, wylewka jeszcze spokojnie sobie twardnieje. Jakby co, wszystko będzie na Maję, bo to ona rozprowadzała "maltę", z racji posiadanego profesjonalnego sprzętu - gumowców :) Ja zająłem się czarną robotą, czyli wniesieniem 350kg zaprawy na pięterko oraz mieszaniem. Wg instrukcji zaprawy samopoziomującej mieliśmy tylko 30 min na rozprowadzenie jej, jednak nam zajęło to ok 1h. Mimo pośpiechu, nie udało nam się we dwoje wymieszać i rozlać tych 14-stu worków. W dodatku zaraz na początku zepsuła się kolczatka do odpowietrzania wylewki. No ale za parę godzin przyłożymy poziomnicę i się okaże, czy będzie konieczna poprawka.

Szacowanie grubości wylewki. Różnica wzniesień - 21 mm.


Gruntowanie.


14 worków (350kg) zaprawy samopoziomującej.


Maja przy pracy.



Dziś Maja zdążyła również pomalować nogi stołu do kuchni.


Wczoraj kupiliśmy lampę do kuchni. Skoro załączona instrukcja, to wiadomo gdzie kupiona :)


czwartek, 8 grudnia 2011

Czekamy na weekend...

...aby móc w niedzielę, z czystym sumieniem wrzucić szerszą foto-relację. Na dzień dzisiejszy mamy już finalnie pomalowane ściany w kuchni, otynkowane wszystkie ściany i zagruntowany sufit w sypialni. W niedzielę być może będzie nowa podłoga w kuchni.

A Maja dopieszcza (szpachluje nogi) stolik, który wyglądał tak:


poniedziałek, 5 grudnia 2011

Fotorelacja

Na ścianę z tatą tynki zarzuciliśmy w sypialni.



Ściana jedna w sypialni załatana będzie tylko.


Łuczki gipsowe zamiast listew będą w kuchni.


Dwie kolejne ściany pierwszą warstwę farby w kuchni przyjęły.



Prowadnice w łazience tynku oczekują.


Zastany kuchenny stolik mama odświeżyła.


CO w sypialni pozbawiane jest różu.



Oczy kota zawsze zamykają się kiedy aparatu lampa przedbłyskuje.

sobota, 3 grudnia 2011

Sprawozdanie

Z pomocą taty zarzuciłem na ścianę w sypialni trochę tynku. W tym czasie Maja fugowała w kuchni.


Płytki w kuchni.


 Przed zarzuceniem tynku w sypialni.


Poniżej widać mój "autorski" sposób na wyznaczenie płaszczyzny ściany (za pomocą sznurka).


Po zarzuceniu tynku w sypialni.


środa, 30 listopada 2011

Kafle na ścianie

Na ścianie w kuchni są kafelki. Wczoraj położyłem większość, dziś dokończyłem. Maja częściowo "zafugowała". Cała operacja przebiegała w miarę spokojnie - miałem już jakieś doświadczenie z kładzenia w WC. Jednak w tym przypadku było coś ekstra - otwory puszek gniazdek elektrycznych. Pierwsze dwie poszły gładko - wyłamywanie obcęgami po kawałku okazało się najlepszą metodą. Wcześniej próbowałem nawiercać wiertłem widiowym. Strata - dwie płytki. Dziś w pracy nawet pochwaliłem się kolegom, że to takie proste. Ale pochwaliłem dzień przed zachodem słońca. Dziś trzecia, ostatnia puszka pochłonęła sporo nerwów i z... 10 płytek. Wszystkie metody zawiodły. W ruch poszedł również wycinacz otworów (taki jak tu). Ale może dlatego że jest "profesjonalny", nie umiałem z niego skorzystać ;) Ostatecznie metodą nawierceń, na skraju wytrzymałości psychicznej, udało się.



Trzecia, pechowa puszka.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Postępy w sypialni

W sobotę wsparła nas ekipa w postaci moich rodziców. Zajęli się sypialnią. Skuli, wyczyścili i zagruntowali ściany a gruz wynieśli do piwnicy.



Na zdjęciu widać fragment instalacji elektrycznej. Obwód oświetleniowy pozostał w oryginalnych ołowiano-tekturowych (?) rurkach (oczywiście z przewleczonymi nowymi kablami).

niedziela, 27 listopada 2011

Promocja!

Kiedy się nie ma zbyt wielkiego budżetu na remont mieszkania, trzeba rozważniej kupować. Przyglądać się promocjom, bo warto. Ale wiadomo, promocja promocji nie równa.
Ostatnio chcieliśmy wykorzystać powitalny rabat 5% w programie lojalnościowym DOM (w Leroy Merlin) i szukaliśmy czegokolwiek, co i tak w przyszłości kupilibyśmy właśnie tam. Nagle zauważyliśmy, że wanna, którą kiedyś odrzuciliśmy kiedyś ze względu na cenę, jest w promocji - 20% taniej. Szybka decyzja - kupujemy. Na szczęście, jak się zaraz okaże - tylko zarezerwowaliśmy, bo chcieliśmy mieć jeszcze czas dobrać pozostałe rzeczy do jednorazowego rabatu 5%.
Potem, już w domu (czy też pracy :) - olśnienie! Przecież jest internet, a w nim portale porównujące ceny danego towaru w różnych sklepach. Co więcej, obiecaliśmy sobie, że każdą rzecz, zanim kupimy, sprawdzimy i skalkulujemy opłacalność. I co się okazało? Że 30 km od Bielska jest sklep, gdzie cena tej wanny 2 razy niższa niż w LM, po przecenie. I 3 razy niższa od sugerowanej ceny katalogowej producenta.

Zrezygnowaliśmy z oferty LM, kupiliśmy od sympatycznych panów ze sklepu z Oświęcimia. Panowie byli szczerzy i powiedzieli, że sprzedają w cenie zakupu, że chcą być na pierwszym miejscu w portalach porównujących ceny i że zarabiają tylko na transporcie. Na nas, oprócz niniejszej reklamy, nie zarobili ponoć nic :) Bo z pomocą naszego starego sąsiada, odebraliśmy osobiście (dzięki sąsiad :). (A dziś Maja znalazła w sieci sklep AGD, gdzie odbiór osobisty kosztuje!)


Vintage

Jednym z kilku elementów, który będzie nadawał ton mieszkaniu (które zostało zbudowane pod koniec lat czterdziestych lub na początku pięćdziesiątych) to łącznik oświetlenia kuchni. Prawdopodobnie sam łącznik pochodzi z urządzeń elektrycznych wyprodukowanych w późniejszych latach, jednak jak nam się wydaje, doskonale będzie się komponował. Znaleźliśmy go w pobliskiej hurtowni elektrycznej, w całkiem dobrym stanie. Pewnym wyzwaniem było dostosowanie go do zamontowania w puszce naściennej, bo włącznik ten, jak wspomniałem, pracował w jakimś trójfazowym elektroustrojstwie, gdzie montuje się te rzeczy "od tyłu". Trzeba było zastosować szerszą puszkę, zamontować szynę z blachy a całość przykryć maskownicą z czarnego plexi.

No i w cenie ok. 16zł (włącznik 14zł, plexi 2zł) + trochę pracy, mamy unikatowy, vintage'owy element.



A tym, którym się nie chce szukać i majsterkować, jest gotowe rozwiązanie, w cenie ponad 150 zł :)

środa, 23 listopada 2011

Sprawozdanie

Listwy pomocnicze do położenia płytek w kuchni są przykręcone. W zasadzie czekamy tylko na zamówione płytki. Powinny być w tym tygodniu. Płytki będą identyczne jak w WC, czyli małe (10x10), białe, błyszczące, położone "prosto" (w kratkę?).

Moja mama zdrapała starą farbę z drzwi do WC. Pozostało tylko podszlifowanie tu i ówdzie (żeby się lekko zamykały) i można malować.

Tata pomógł wyciągnąć prowadnice ze ścian w łazience, zatynkować szpary i skuć tynk z półtorej ściany w sypialni.

Ja postanowiłem samodzielnie przenieść instalację wodną w kuchni. Jak ostatnio wspominałem, zmieniła się lekko koncepcja układu w kuchni, i ostatecznie zlewozmywak nie będzie tam, gdzie początkowo planowaliśmy. Przenosiny będą nieinwazyjne, i rurki będą biec po ścianie, za meblami. Po rozpoznaniu tematu uznałem, że rurki w technice pex-al-pex będą dla mnie najprostsze do zmontowania.

A Maja pracuje koncepcyjnie nad szczegółową aranżacją łazienki. Dziś na przykład, rozwiązała nierozwiązywalny "problem rurki". O problemie szerzej wkrótce.

środa, 16 listopada 2011

Pomyśl dwa razy

Czy poniższe zdjęcie coś Wam przypomina?


Tak, to znowu zmiana w instalacji elektrycznej w kuchni. Ostatnio pisałem, że pojawiła się nowa koncepcja układu kuchni. Ale zbyt pochopnie pociągnąłem kabelek. Po dłuższym zastanowieniu okazało się, że można to lepiej zrobić.

Następnym razem trzeba dwa razy się zastanowić zanim podejmie się jakąś decyzję. To nie tylko dodatkowa robota. Przy okazji można zepsuć coś, co na pewno jest już dobre, np. zakurzyć pyłem z cegły pomalowaną  ścianę (to co, że będzie niewidoczna, za półkami...)

niedziela, 13 listopada 2011

Już cieplej

Ponieważ ostatnimi czasy za oknem zimniej, w nieogrzewanej kuchni również dawało się to odczuć. W związku z tym chcieliśmy szybko zainstalować kaloryfer. Jak się okazało, dwie warstwy farby położonej na podkład nie wystarczyły. Szczególnie stało się to widoczne, kiedy zamontowaliśmy kaloryfer na ścianie. Zimny odcień bieli (przebijający podkład) mocno kontrastuje ze ścianą. Położymy jeszcze jedną warstwę, ale już bez ściągania grzejnika.


Tu widać małe niedociągnięcia, spowodowane pośpiechem :) Ale najważniejsze, że grzeje. Po odkręceniu zaworów, okazało się, że grzeją tylko 2 żeberka. Rzut oka do internetu i już wiadomo jak odpowietrzyć kaloryfer. Zakręciłem górny (wlotowy) i dolny zawór (wylotowy) z grzejnika i rozszczelniłem górny śrubunek


A wolnej chwili:
  • zagruntowałem ścianę nad przeniesioną instalacją okapu,
  • pomalowałem połowę (druga, ostateczna warstwa) ściany północnej w kuchni,
  • i zainstalowałem 2 gniazdka dedykowane dla lodówki i pralki. Tu już zabezpieczone przed zachlapaniem.

sobota, 12 listopada 2011

Półka kuchenna cz. 2

Półka znaleziona w piwnicy jest już odrestaurowana.



Szlifowaniem i malowaniem desek zajęła się Maja. Ja zająłem się mosiądzem (bo mam już jakieś doświadczenie :)




Pozycjonowanie haczyków.