Na ścianie w kuchni są kafelki. Wczoraj położyłem większość, dziś dokończyłem. Maja częściowo "zafugowała". Cała operacja przebiegała w miarę spokojnie - miałem już jakieś doświadczenie z kładzenia w WC. Jednak w tym przypadku było coś ekstra - otwory puszek gniazdek elektrycznych. Pierwsze dwie poszły gładko - wyłamywanie obcęgami po kawałku okazało się najlepszą metodą. Wcześniej próbowałem nawiercać wiertłem widiowym. Strata - dwie płytki. Dziś w pracy nawet pochwaliłem się kolegom, że to takie proste. Ale pochwaliłem dzień przed zachodem słońca. Dziś trzecia, ostatnia puszka pochłonęła sporo nerwów i z... 10 płytek. Wszystkie metody zawiodły. W ruch poszedł również wycinacz otworów (taki jak tu). Ale może dlatego że jest "profesjonalny", nie umiałem z niego skorzystać ;) Ostatecznie metodą nawierceń, na skraju wytrzymałości psychicznej, udało się.
Trzecia, pechowa puszka.
środa, 30 listopada 2011
poniedziałek, 28 listopada 2011
Postępy w sypialni
W sobotę wsparła nas ekipa w postaci moich rodziców. Zajęli się sypialnią. Skuli, wyczyścili i zagruntowali ściany a gruz wynieśli do piwnicy.
Na zdjęciu widać fragment instalacji elektrycznej. Obwód oświetleniowy pozostał w oryginalnych ołowiano-tekturowych (?) rurkach (oczywiście z przewleczonymi nowymi kablami).
Na zdjęciu widać fragment instalacji elektrycznej. Obwód oświetleniowy pozostał w oryginalnych ołowiano-tekturowych (?) rurkach (oczywiście z przewleczonymi nowymi kablami).
niedziela, 27 listopada 2011
Promocja!
Kiedy się nie ma zbyt wielkiego budżetu na remont mieszkania, trzeba rozważniej kupować. Przyglądać się promocjom, bo warto. Ale wiadomo, promocja promocji nie równa.
Ostatnio chcieliśmy wykorzystać powitalny rabat 5% w programie lojalnościowym DOM (w Leroy Merlin) i szukaliśmy czegokolwiek, co i tak w przyszłości kupilibyśmy właśnie tam. Nagle zauważyliśmy, że wanna, którą kiedyś odrzuciliśmy kiedyś ze względu na cenę, jest w promocji - 20% taniej. Szybka decyzja - kupujemy. Na szczęście, jak się zaraz okaże - tylko zarezerwowaliśmy, bo chcieliśmy mieć jeszcze czas dobrać pozostałe rzeczy do jednorazowego rabatu 5%.
Potem, już w domu (czy też pracy :) - olśnienie! Przecież jest internet, a w nim portale porównujące ceny danego towaru w różnych sklepach. Co więcej, obiecaliśmy sobie, że każdą rzecz, zanim kupimy, sprawdzimy i skalkulujemy opłacalność. I co się okazało? Że 30 km od Bielska jest sklep, gdzie cena tej wanny 2 razy niższa niż w LM, po przecenie. I 3 razy niższa od sugerowanej ceny katalogowej producenta.
Zrezygnowaliśmy z oferty LM, kupiliśmy od sympatycznych panów ze sklepu z Oświęcimia. Panowie byli szczerzy i powiedzieli, że sprzedają w cenie zakupu, że chcą być na pierwszym miejscu w portalach porównujących ceny i że zarabiają tylko na transporcie. Na nas, oprócz niniejszej reklamy, nie zarobili ponoć nic :) Bo z pomocą naszego starego sąsiada, odebraliśmy osobiście (dzięki sąsiad :). (A dziś Maja znalazła w sieci sklep AGD, gdzie odbiór osobisty kosztuje!)
Ostatnio chcieliśmy wykorzystać powitalny rabat 5% w programie lojalnościowym DOM (w Leroy Merlin) i szukaliśmy czegokolwiek, co i tak w przyszłości kupilibyśmy właśnie tam. Nagle zauważyliśmy, że wanna, którą kiedyś odrzuciliśmy kiedyś ze względu na cenę, jest w promocji - 20% taniej. Szybka decyzja - kupujemy. Na szczęście, jak się zaraz okaże - tylko zarezerwowaliśmy, bo chcieliśmy mieć jeszcze czas dobrać pozostałe rzeczy do jednorazowego rabatu 5%.
Potem, już w domu (czy też pracy :) - olśnienie! Przecież jest internet, a w nim portale porównujące ceny danego towaru w różnych sklepach. Co więcej, obiecaliśmy sobie, że każdą rzecz, zanim kupimy, sprawdzimy i skalkulujemy opłacalność. I co się okazało? Że 30 km od Bielska jest sklep, gdzie cena tej wanny 2 razy niższa niż w LM, po przecenie. I 3 razy niższa od sugerowanej ceny katalogowej producenta.
Zrezygnowaliśmy z oferty LM, kupiliśmy od sympatycznych panów ze sklepu z Oświęcimia. Panowie byli szczerzy i powiedzieli, że sprzedają w cenie zakupu, że chcą być na pierwszym miejscu w portalach porównujących ceny i że zarabiają tylko na transporcie. Na nas, oprócz niniejszej reklamy, nie zarobili ponoć nic :) Bo z pomocą naszego starego sąsiada, odebraliśmy osobiście (dzięki sąsiad :). (A dziś Maja znalazła w sieci sklep AGD, gdzie odbiór osobisty kosztuje!)
Vintage
Jednym z kilku elementów, który będzie nadawał ton mieszkaniu (które zostało zbudowane pod koniec lat czterdziestych lub na początku pięćdziesiątych) to łącznik oświetlenia kuchni. Prawdopodobnie sam łącznik pochodzi z urządzeń elektrycznych wyprodukowanych w późniejszych latach, jednak jak nam się wydaje, doskonale będzie się komponował. Znaleźliśmy go w pobliskiej hurtowni elektrycznej, w całkiem dobrym stanie. Pewnym wyzwaniem było dostosowanie go do zamontowania w puszce naściennej, bo włącznik ten, jak wspomniałem, pracował w jakimś trójfazowym elektroustrojstwie, gdzie montuje się te rzeczy "od tyłu". Trzeba było zastosować szerszą puszkę, zamontować szynę z blachy a całość przykryć maskownicą z czarnego plexi.
No i w cenie ok. 16zł (włącznik 14zł, plexi 2zł) + trochę pracy, mamy unikatowy, vintage'owy element.
A tym, którym się nie chce szukać i majsterkować, jest gotowe rozwiązanie, w cenie ponad 150 zł :)
No i w cenie ok. 16zł (włącznik 14zł, plexi 2zł) + trochę pracy, mamy unikatowy, vintage'owy element.
A tym, którym się nie chce szukać i majsterkować, jest gotowe rozwiązanie, w cenie ponad 150 zł :)
środa, 23 listopada 2011
Sprawozdanie
Listwy pomocnicze do położenia płytek w kuchni są przykręcone. W zasadzie czekamy tylko na zamówione płytki. Powinny być w tym tygodniu. Płytki będą identyczne jak w WC, czyli małe (10x10), białe, błyszczące, położone "prosto" (w kratkę?).
Moja mama zdrapała starą farbę z drzwi do WC. Pozostało tylko podszlifowanie tu i ówdzie (żeby się lekko zamykały) i można malować.
Tata pomógł wyciągnąć prowadnice ze ścian w łazience, zatynkować szpary i skuć tynk z półtorej ściany w sypialni.
Ja postanowiłem samodzielnie przenieść instalację wodną w kuchni. Jak ostatnio wspominałem, zmieniła się lekko koncepcja układu w kuchni, i ostatecznie zlewozmywak nie będzie tam, gdzie początkowo planowaliśmy. Przenosiny będą nieinwazyjne, i rurki będą biec po ścianie, za meblami. Po rozpoznaniu tematu uznałem, że rurki w technice pex-al-pex będą dla mnie najprostsze do zmontowania.
A Maja pracuje koncepcyjnie nad szczegółową aranżacją łazienki. Dziś na przykład, rozwiązała nierozwiązywalny "problem rurki". O problemie szerzej wkrótce.
Moja mama zdrapała starą farbę z drzwi do WC. Pozostało tylko podszlifowanie tu i ówdzie (żeby się lekko zamykały) i można malować.
Tata pomógł wyciągnąć prowadnice ze ścian w łazience, zatynkować szpary i skuć tynk z półtorej ściany w sypialni.
Ja postanowiłem samodzielnie przenieść instalację wodną w kuchni. Jak ostatnio wspominałem, zmieniła się lekko koncepcja układu w kuchni, i ostatecznie zlewozmywak nie będzie tam, gdzie początkowo planowaliśmy. Przenosiny będą nieinwazyjne, i rurki będą biec po ścianie, za meblami. Po rozpoznaniu tematu uznałem, że rurki w technice pex-al-pex będą dla mnie najprostsze do zmontowania.
A Maja pracuje koncepcyjnie nad szczegółową aranżacją łazienki. Dziś na przykład, rozwiązała nierozwiązywalny "problem rurki". O problemie szerzej wkrótce.
środa, 16 listopada 2011
Pomyśl dwa razy
Czy poniższe zdjęcie coś Wam przypomina?
Tak, to znowu zmiana w instalacji elektrycznej w kuchni. Ostatnio pisałem, że pojawiła się nowa koncepcja układu kuchni. Ale zbyt pochopnie pociągnąłem kabelek. Po dłuższym zastanowieniu okazało się, że można to lepiej zrobić.
Następnym razem trzeba dwa razy się zastanowić zanim podejmie się jakąś decyzję. To nie tylko dodatkowa robota. Przy okazji można zepsuć coś, co na pewno jest już dobre, np. zakurzyć pyłem z cegły pomalowaną ścianę (to co, że będzie niewidoczna, za półkami...)
Tak, to znowu zmiana w instalacji elektrycznej w kuchni. Ostatnio pisałem, że pojawiła się nowa koncepcja układu kuchni. Ale zbyt pochopnie pociągnąłem kabelek. Po dłuższym zastanowieniu okazało się, że można to lepiej zrobić.
Następnym razem trzeba dwa razy się zastanowić zanim podejmie się jakąś decyzję. To nie tylko dodatkowa robota. Przy okazji można zepsuć coś, co na pewno jest już dobre, np. zakurzyć pyłem z cegły pomalowaną ścianę (to co, że będzie niewidoczna, za półkami...)
niedziela, 13 listopada 2011
Już cieplej
Ponieważ ostatnimi czasy za oknem zimniej, w nieogrzewanej kuchni również dawało się to odczuć. W związku z tym chcieliśmy szybko zainstalować kaloryfer. Jak się okazało, dwie warstwy farby położonej na podkład nie wystarczyły. Szczególnie stało się to widoczne, kiedy zamontowaliśmy kaloryfer na ścianie. Zimny odcień bieli (przebijający podkład) mocno kontrastuje ze ścianą. Położymy jeszcze jedną warstwę, ale już bez ściągania grzejnika.
Tu widać małe niedociągnięcia, spowodowane pośpiechem :) Ale najważniejsze, że grzeje. Po odkręceniu zaworów, okazało się, że grzeją tylko 2 żeberka. Rzut oka do internetu i już wiadomo jak odpowietrzyć kaloryfer. Zakręciłem górny (wlotowy) i dolny zawór (wylotowy) z grzejnika i rozszczelniłem górny śrubunek
A wolnej chwili:
Tu widać małe niedociągnięcia, spowodowane pośpiechem :) Ale najważniejsze, że grzeje. Po odkręceniu zaworów, okazało się, że grzeją tylko 2 żeberka. Rzut oka do internetu i już wiadomo jak odpowietrzyć kaloryfer. Zakręciłem górny (wlotowy) i dolny zawór (wylotowy) z grzejnika i rozszczelniłem górny śrubunek
A wolnej chwili:
- zagruntowałem ścianę nad przeniesioną instalacją okapu,
- pomalowałem połowę (druga, ostateczna warstwa) ściany północnej w kuchni,
- i zainstalowałem 2 gniazdka dedykowane dla lodówki i pralki. Tu już zabezpieczone przed zachlapaniem.
sobota, 12 listopada 2011
Półka kuchenna cz. 2
Półka znaleziona w piwnicy jest już odrestaurowana.
Szlifowaniem i malowaniem desek zajęła się Maja. Ja zająłem się mosiądzem (bo mam już jakieś doświadczenie :)
Pozycjonowanie haczyków.
Szlifowaniem i malowaniem desek zajęła się Maja. Ja zająłem się mosiądzem (bo mam już jakieś doświadczenie :)
Pozycjonowanie haczyków.
Sprawozdanie
W kuchni na suficie i na ścianie wschodniej jest już ostateczna warstwa farby!
Na ścianach i suficie w kuchni będzie farba strukturalna "Piasek pustyni" marki Primacol decorative, nakładany tak jak nakłada się tradycyjną farbę, czyli pędzlem tzw. ławkowcem, w jednym kierunku (na ścianach - w pionie, na suficie - w stronę okna). Poniżej mokry fragment ściany:
Suchy kawałek ściany koło okna. Koniecznie należy zwrócić uwagę na smaczek w postaci łuczku :) O łukach w mieszkaniu już kiedyś pisałem.
Ponadto dzisiaj zatynkowałem kabel pod nową lokalizację okapu.
Wspólnie z Mają nałożyliśmy podkład i pierwszą warstwę farby na kuchenny kaloryfer.
Na ścianach i suficie w kuchni będzie farba strukturalna "Piasek pustyni" marki Primacol decorative, nakładany tak jak nakłada się tradycyjną farbę, czyli pędzlem tzw. ławkowcem, w jednym kierunku (na ścianach - w pionie, na suficie - w stronę okna). Poniżej mokry fragment ściany:
Suchy kawałek ściany koło okna. Koniecznie należy zwrócić uwagę na smaczek w postaci łuczku :) O łukach w mieszkaniu już kiedyś pisałem.
Ponadto dzisiaj zatynkowałem kabel pod nową lokalizację okapu.
Wspólnie z Mają nałożyliśmy podkład i pierwszą warstwę farby na kuchenny kaloryfer.
piątek, 11 listopada 2011
Półka kuchenna
Znaleźliśmy w piwnicy starą półkę. Ponieważ wpisuje się stylistycznie w naszą kuchnię i znaleźliśmy dla niej miejsce, postanowiliśmy ją odświeżyć.
Aranżacje
Jeszcze nie tak dawno cieszyliśmy się, że kuchnia skończona i gotowa do malowania. Jednak w ostatnim momencie oświeciło nas, że kuchnię można wygodniej zaaranżować. Nie wiedzieć czemu usilnie trzymaliśmy się pierwotnego planu i nie dopuszczaliśmy myśli do jakichkolwiek zmian. Pewnie chcieliśmy uniknąć modyfikacji już położonych instalacji wodnej i elektrycznej. No ale kiedy robić korekty, jak nie teraz?
Np. miejsce kuchenki. Zaplanowaliśmy miejsce dla kuchenki i optymistycznie założyliśmy, że okap będzie miał wejście do komina, znajdującego się tuż nad kuchenką. Kiedy kominiarz wytyczył wolny przewód kominowy w innym miejscu, bez walki pogodziliśmy się z faktem, że będziemy musieli położyć na ścianie labirynt rur, co na mam się oczywiście na bardzo podobało. Na to, że możemy przecież przesunąć kuchenkę pod komin, wpadliśmy dopiero przedwczoraj. Co więcej, zmieniając układ kuchni uzyskaliśmy optymalny trójkąt roboczy (lodówka - zlewozmywak - kuchenka). I jak się okazało bez większych modyfikacji instalacji...
Okap będzie nieco z prawej, więc trzeba przenieść zasilanie.
Np. miejsce kuchenki. Zaplanowaliśmy miejsce dla kuchenki i optymistycznie założyliśmy, że okap będzie miał wejście do komina, znajdującego się tuż nad kuchenką. Kiedy kominiarz wytyczył wolny przewód kominowy w innym miejscu, bez walki pogodziliśmy się z faktem, że będziemy musieli położyć na ścianie labirynt rur, co na mam się oczywiście na bardzo podobało. Na to, że możemy przecież przesunąć kuchenkę pod komin, wpadliśmy dopiero przedwczoraj. Co więcej, zmieniając układ kuchni uzyskaliśmy optymalny trójkąt roboczy (lodówka - zlewozmywak - kuchenka). I jak się okazało bez większych modyfikacji instalacji...
Okap będzie nieco z prawej, więc trzeba przenieść zasilanie.
czwartek, 10 listopada 2011
Nowe okna
Wczoraj ekipa z firmy Pasja MS zainstalowała nam nowe okna: w sypialni,
pracowni i w salonie. W kuchni pozostało stare, ale już PVC i w dobrej
kondycji.
Początkowo chcieliśmy zainwestować w okna o lepszych współczynnikach energooszczędności, ale kwestia finansowa zredukowała nasze zapędy. Pozostaliśmy przy parametrach standardowych z jednym wyjątkiem: drzwi balkonowe w salonie mają podwyższoną dźwiękochłonność, do 44dB (pozostałe okna standardowo mają 33dB). I to była jak najbardziej słuszna decyzja . W tej chwili ruszający z przystanku przegubowy ikarus, to tylko delikatny pomruk. Samochodów osobowych nie słychać.
Inną kwestią, na którą zwracaliśmy uwagę, to powierzchnia szyby. Chcieliśmy maksymalnie wykorzystać otwory okienne i mieć jak najwięcej światła w mieszkaniu. W starych oknach odległość od ściany do szyby, to tylko 10 cm, gdzie w nowych to aż 15cm. Nie chcę nawet liczyć, ile to m2 powierzchni mniej. No cóż, taka technologia, i od tanich plastików nie ma czego wymagać. Facet podczas pomiarów zapewniał, że zrobi tak, że "będzie pan zadowolony". Nie wiem, czy to też kwestia technologii, ale pomiędzy ścianą (cegły) a ramą okna jest ponad 3cm pianki... Może nawet nie chcę wiedzieć, że można było zyskać te 3cm a potem wkurzać na wykonawcę. Nawet nie umiałbym tego zareklamować... Ale na szczęście same pakiety szybowe mają przepuszczalność światła słonecznego 79%, więc jest w miarę jasno (podczas rozpoznawania tematu spotkaliśmy się ze współczynnikiem 59% - czyli niewiele ponad połowa światła wpadałaby do mieszkania).
Parametry:
Wczoraj zamontowałem listwy przypodłogowe w WC.
Początkowo chcieliśmy zainwestować w okna o lepszych współczynnikach energooszczędności, ale kwestia finansowa zredukowała nasze zapędy. Pozostaliśmy przy parametrach standardowych z jednym wyjątkiem: drzwi balkonowe w salonie mają podwyższoną dźwiękochłonność, do 44dB (pozostałe okna standardowo mają 33dB). I to była jak najbardziej słuszna decyzja . W tej chwili ruszający z przystanku przegubowy ikarus, to tylko delikatny pomruk. Samochodów osobowych nie słychać.
Inną kwestią, na którą zwracaliśmy uwagę, to powierzchnia szyby. Chcieliśmy maksymalnie wykorzystać otwory okienne i mieć jak najwięcej światła w mieszkaniu. W starych oknach odległość od ściany do szyby, to tylko 10 cm, gdzie w nowych to aż 15cm. Nie chcę nawet liczyć, ile to m2 powierzchni mniej. No cóż, taka technologia, i od tanich plastików nie ma czego wymagać. Facet podczas pomiarów zapewniał, że zrobi tak, że "będzie pan zadowolony". Nie wiem, czy to też kwestia technologii, ale pomiędzy ścianą (cegły) a ramą okna jest ponad 3cm pianki... Może nawet nie chcę wiedzieć, że można było zyskać te 3cm a potem wkurzać na wykonawcę. Nawet nie umiałbym tego zareklamować... Ale na szczęście same pakiety szybowe mają przepuszczalność światła słonecznego 79%, więc jest w miarę jasno (podczas rozpoznawania tematu spotkaliśmy się ze współczynnikiem 59% - czyli niewiele ponad połowa światła wpadałaby do mieszkania).
Parametry:
- okna MSline (firmy MS)
- profil Brügmann, klasa A, szerokość 73mm
- szyby termo U=1.0 W/m2K
- Rw >= 33dB (okna sypialnia, pracownia), = 44dB (salon)
Wczoraj zamontowałem listwy przypodłogowe w WC.
niedziela, 6 listopada 2011
Najgorsze za nami
Potwierdzam - szlifowanie gładzi jest paskudne*. I nie mam na myśli wszechobecnego pyłu. Dla kogoś, kto nie ma do czynienia z wysiłkiem fizycznym, czy jako takim ruchem, jest bardzo dotkliwe. Do teraz boli mnie całe ciało. Dziś narzuciłem drugą, cieniutką warstwę gładzi, żeby tylko pozapychać rysy. Szlifowanie tej warstwy sprowadzi się do delikatnego przetarcia.
Z innej beczki. Znowu okazało się, że trudny jest temat wyboru narzędzi... Które kupić? Mając świadomość, że podczas remontu będą bardziej używane, a potem rzadziej (jeśli w ogóle). Czy dobre, ale drogie, czy tanie, ale gorszej jakości. Zawsze staram się zdroworozsądkowo podejść do tematu i ocenić poziom skomplikowania urządzenia i na tej podstawie dokonać wyboru. No bo cóż można spieprzyć w tanim produkcie stolarskim do sklejania ram pod kątem 90*? Jak się okazuje - można... Kiedyś kupiłem takie cudo za 5zeta, co łączyło pod kątem 88*.
A dziś znowu kupiłem najtańszy produkt (na metce stało "najkorzystniejszy") - piłę do cięcia pod kątem (do przycięcia listew przypodłogowych, listew przy ościeżnicach, w dalszych planach jako wyposażenie domowego warsztatu). Nawet nazwy toto nie ma, tylko symbol 64000. A na rachunku w nazwie *PRO*. Za prawie 60zł. I szlag ją trafił przy 4-tym przycinaniu - pękł plastikowy wspornik.
Tak, w mojej wypowiedzi widać wkurzenie, bo również dziś kupiłem zawór kulowy za 16 zeta, który z trudem założyłem w WC i... cieknie. I to nie chodzi o mój zły montaż (za mało taśmy teflonowej czy zbyt siłowe skręcanie). Po prostu kapie spod motylka. Ciekawe, czy wymienią na miejscu, czy tzw. "reklamacja" (jak to miało być z okapem).
* Dopuszczam do siebie myśl, że nie musiałem się tak męczyć i tak dokładnie szlifować. Kwestia doświadczenia.
Z innej beczki. Znowu okazało się, że trudny jest temat wyboru narzędzi... Które kupić? Mając świadomość, że podczas remontu będą bardziej używane, a potem rzadziej (jeśli w ogóle). Czy dobre, ale drogie, czy tanie, ale gorszej jakości. Zawsze staram się zdroworozsądkowo podejść do tematu i ocenić poziom skomplikowania urządzenia i na tej podstawie dokonać wyboru. No bo cóż można spieprzyć w tanim produkcie stolarskim do sklejania ram pod kątem 90*? Jak się okazuje - można... Kiedyś kupiłem takie cudo za 5zeta, co łączyło pod kątem 88*.
A dziś znowu kupiłem najtańszy produkt (na metce stało "najkorzystniejszy") - piłę do cięcia pod kątem (do przycięcia listew przypodłogowych, listew przy ościeżnicach, w dalszych planach jako wyposażenie domowego warsztatu). Nawet nazwy toto nie ma, tylko symbol 64000. A na rachunku w nazwie *PRO*. Za prawie 60zł. I szlag ją trafił przy 4-tym przycinaniu - pękł plastikowy wspornik.
Tak, w mojej wypowiedzi widać wkurzenie, bo również dziś kupiłem zawór kulowy za 16 zeta, który z trudem założyłem w WC i... cieknie. I to nie chodzi o mój zły montaż (za mało taśmy teflonowej czy zbyt siłowe skręcanie). Po prostu kapie spod motylka. Ciekawe, czy wymienią na miejscu, czy tzw. "reklamacja" (jak to miało być z okapem).
* Dopuszczam do siebie myśl, że nie musiałem się tak męczyć i tak dokładnie szlifować. Kwestia doświadczenia.
czwartek, 3 listopada 2011
Szlifowanie c. d.
Dziś szlifowania gipsów ciąg dalszy. Ale nadal to jeszcze nie koniec. Mimo, że mieliśmy to zakończyć wcześniej, nie siedzieliśmy od ostatniej relacji z założonymi rękami - przyciąłem i pomalowałem półki do WC. Premiera WC już wkrótce... (Choć lepiej byłoby niczego nie zapowiadać, bo już niejednokrotnie terminów nie dotrzymałem :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)