poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Kuweta

"Duży" pokój, który ostatnio wyremontowaliśmy, do tej pory służył jako składzik. Było też tam miejsce dla kocich kuwet. Ale teraz tego miejsca już nie ma. Już dawno temu zaplanowaliśmy, że kuweta będzie wbudowana w jakiś mebel. Pierwotnie mebel-kuweta miał stać w przedpokoju, potem w "dużym" pokoju. W planach było coś własnoręcznie zaprojektowanego i zbudowanego. Ale przypomniało nam się, że w piwnicy zalega po poprzednich właścicielach skrzynia do siedzenia. No i tak stała się skrzynią-kuwetą z lokalizacją w kuchni.






piątek, 3 kwietnia 2015

Finisz już blisko

W ostatnich dniach udało się znacznie posunąć w pracach. To "znacznie" to oczywiście "znacznie" w naszym rozumieniu :)

Na ścianie tradycyjnie "piasek pustyni".


Tzw. "smaczek". Już kiedyś wspominałem, że żeby wywiercić w cegle kilka dziur w jednym poziomie to jak trafić trójkę w totka. Tak, kontakty nie trzymają poziomu.


Smaczek nr 2. Nieświadomy konsekwencji zastosowałem puszkę, która miała śruby mocujące gniazdko po przekątnej. Owszem, są jeszcze w każdym gniazdku "pazurki" (śrubki wtedy bez znaczenia) ale jak widać na załączonym obrazku - w miejscu gdzie pracują "pazurki" wchodzą kable. Nie ryzykowałem zwarciem - kontakt będzie o tak. A czemu nie?


Panele. Pojawiła się okazja zakupu tanich używanych paneli. To ich zakup był m. in. zaczynem remontu ostatniego pokoju. Po cichu liczyliśmy, że parkiet ze szkoły tańca będzie miał jakąś tam superklasę ścieralności, i że będzie pozbawiony efektów namiętnego tanga nowicjuszy. Nie jest pozbawiony. Ale nic to. Można prawie powiedzieć, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. A jakież będzie super samopoczucie bez "uważaj, bo porysujesz" :)




Po trzech latach od montażu ciężkie drzwi balkonowe "siadły". Zauważyliśmy to tuż przed remontem pokoju. Ekipa montażowa kazała trochę na siebie czekać. A my nie chcieliśmy czekać z robotą, dlatego przygotowaliśmy ściany pozostawiając miejsce na ewentualne wykuwanie i ponowne wstawanie drzwi. Ekipa w 15 minut zrobiła swoje (okazało się, że wystarczyło wyregulować szybę w ramie!) bez rozbebeszania ścian. Więc dlatego dopiero teraz zabrałem się za wykończenie. (W takich przypadkach dopuszczam użycie na co dzień "niepolitycznego" kartongipsu.)



poniedziałek, 30 marca 2015

Prace trwają

Fotorelacja z ostatnich prac.

Stary parkiet - weg!

Realizacja planu minimum. Stary tynk trzeba było skuć. Ale nie chciało nam się tracić czasu na położenie nowego. Kartongipsy z powodów politycznych odpadały. Zatem zostaje popularna cegła pociągnięta farbą.


Co więcej - tylko jedna warstwa farby.


Najgorsza robota - sufit. Ale tu już druga warstwa. W założeniu miała być ostatnia...


Ale ki czort? Po wyschnięciu drugiej warstwy na suficie wylazły żółte przebarwienia! Nie mamy pojęcia dlaczego. Przecież robiliśmy to nie pierwszy raz. Używaliśmy prawie tej samej farby w pozostałych pomieszczeniach (teraz farba strukturalna "piasek pustyni" marki colours, wcześniej marki primacol). Kolor żółty na pewno nie pochodzi z poprzedniej, starej warstwy, bo:
  • na suficie była tapeta, którą zdarliśmy na "wilgotno",
  • na "wilgotno" zdarliśmy klej (takie "łuski"), pozostawiając goły szary tynk,
  • zagruntowaliśmy.
Tylko przy jednej rzeczy nie trzymaliśmy się z instrukcji farby - nie przemieszywaliśmy na bieżąco. Ale aż taki efekt?
Zdjęcie jest obrobione i podniesione nasycenie i gołym okiem nie wygląda to aż tak dramatycznie - ale widać.


piątek, 27 marca 2015

Reaktywacja

W końcu zebraliśmy się w sobie i postanowiliśmy wyremontować trzeci - ostatni pokój. Jedną z przyczyn tej decyzji, oprócz oczywiście "no weźmy się w końcu k*wa i zróbmy", były okazyjnie kupione używane panele podłogowe. Po podsumowaniu okazało się, że prac nie będzie aż tak wiele i że "wykończenie" pokoju jest w zasięgu ręki/finansów. Bo w przeciwieństwie do poprzednich pokoi nie trzeba zrzucać tynku ze wszystkich ścian, tylko z jednej. A ponadto... ale o tym później.


Spuszczenie wody z kaloryfera. Na zdjęciu widać również nowego domownika. Poprzedni niestety odszedł.


Ściany przygotowane do malowania.





środa, 24 lipca 2013

Regał w pracowni

W pracowni pojawił się też regał. A jakżeby inaczej - firmy "zrób to sam". Przyznam, że wzorowałem się na ikeowskim systemie EXPEDIT. No, ale mój jest z większy, ładniejszy i solidniejszy. W przyszłości, wraz z napływem wolnych funduszy, doposażony zostanie w drzwiczki.

168 kilogramów regału czeka na wsparcie sąsiada.


Nóżki wytrzymały, kiedy regał był pod kątem 45* i cały ciężar opierał się na przednich czterech nóżkach.


Wstępne zasiedlanie półek.


Wieszak

Tak. Cisza na blogu oznacza zawieszenie prac w mieszkaniu. Z przyczyn tzw. "różnych". Od czasu do czasu, przy zrywach: "czas w końcu to skończyć", coś się wydarzy. Np. wieszak w przedpokoju. Tradycyjnie, aby wieszak pasował koncepcyjnie do reszty mieszkania, jest wyprodukowany przez firmę "zrób to sam".

Doświadczenie podpowiada, że mimo zastosowania odkurzacza podczas wiercenia w ścianie z cegły, pył osiada na wyraźnej fakturze ściany. Postanowiłem zabezpieczyć ścianę taśmą izolacyjną.


Niestety - faktura ściany za gruba - pył dostał się pod zabezpieczenie.


I jak zwykle - nie potrafię wywiercić więcej niż jednej dziurki w poziomie. Wiertło zawsze wybierze najlżejszą trasę.


Co więcej - nie opanowałem jeszcze wiercenia moją super wiertarką z super udarem w ścianach z cegły dziurawki. Kiedy zwalniam docisk jest już za późno. Po drugiej stronie ściany wyrywa kawał tynku. Tym razem wyrwa schowana jest za szafą w sypialni. Następnym razem próbuję bez udaru, wiertłem diamentowym. A może powinienem inaczej? Jak?


No i wisi.




niedziela, 30 grudnia 2012

Pchli targ

Na blogu pojawiła się nowa zakładka "Pchli targ". Będziemy prezentować tam rzeczy, które albo znaleźliśmy w piwnicy albo z których już nie korzystamy. Może wśród was są jacyś kolekcjonerzy i ktoś coś wypatrzy dla siebie.
Zapraszamy.