Drzwi, które zastaliśmy nie były zbyt urodziwe, aczkolwiek utrzymane w klimacie mieszkania. Niestety, były bardzo krzywe i zwichrowane. Teoretycznie możnaby tu i ówdzie podszlifować i zamykałby się dobrze. Drzwi, oprócz wizualnego oddzielenia pomieszczenia od pozostałych pomieszczeń, powinny być również w miarę dźwiękoszczelne. Jednak wielkość szpar, w które można palce wkładać, była nie do zaakceptowania. Decyzja - zakładamy nowe drzwi. Drewniane. Nie żadne papierowe, wiórowe, tylko normalne drewniane drzwi.
Po rozpoznaniu tematu okazało się, że ładne i solidne drewniane drzwi też solidnie kosztują. A tanie drzwi z marketu podobno w krótkim czasie się deformują, rozsychają. Pod uwagę braliśmy też zamówienie drzwi u stolarza. Zrobi dokładnie takie jakie chcemy, no ale cena też niemała. Z niewielkim budżetem próbowaliśmy znaleźć jakiś złoty środek. Ostatecznie wybraliśmy jednak drzwi z marketu, ze średniej półki cenowej: sosnowe, bezsęczne, surowe.
Przez cały czas żyliśmy w przeświadczeniu, że nasze dotychczasowe ościeżnice są w porządku. W końcu to niezły kawał drewnianej beli. Nie podejrzewaliśmy, że może coś z nimi być nie tak. Jak się bliżej przyjrzeliśmy, nie tylko drzwi były jak śmigła, ale i ościeżnice również. Szkoda było tylko kilkunastu godzin pracy na zdrapywanie starej farby. Decyzja - wymieniamy. Niestety, fajne ościeżnice, to również niemały wydatek. Po przejrzeniu paru sklepów internetowych w końcu trafiłem na serwis aukcyjny. Są! Trochę za wąskie w stosunku do dziur, jakie powstały po wymontowaniu starych, ale nic to! Zapiankuje się :) Już zaczynam kalkulować, że przecież cena za przesyłkę będzie niemała okazuje się, że producent znajduje się w Bielsku. Co więcej, stolarz zrobił niestandardowe ościeżnice, trochę szersze. 140 zeta za sztukę, wraz z dowozem.
Maja położyła pierwszą warstwę lakierobejcy w kolorze cedru. A ja wczoraj osadziłem pierwszą ościeżnicę w sypialni. Dwie godziny ustawiania, poziomowania, klinowania i piankowania i voila. Dziś rano drzwi nadal wisiały, trzymały piony i pozostałe wymiary. Bułka z masłem :)
Nowe drzwi w stanie surowym, przymierzone do fragmentu ościeżnicy.
Wyrywanie starych ościeżnic (tu w łazience).
Stare drzwi miały standardowy wymiar ale były osadzone nieco niżej. Aby zapobiec przycinaniu drzwi, zamontujemy je wyżej.
Maja kładzie pierwszą warstwę lakierobejcy, w kolorze cedru.
Zbliżenie.
Ościeżnice zatwierdzone i przypieczętowane przez kota.
Osadzanie.
Kliny.
Widok od strony sypialni.
Idealna szparka. Na górze.
I na dole.
Pianka w ruch.
Wczoraj był światowy dzień kota. Tutaj koty grzeją się :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz