wtorek, 28 lutego 2012

Sprawozdanie

Kupiliśmy deski na podłogę do przedpokoju. Sosna, sękata, czyli tzw. rustic.


Druga warstwa na drzwiach do sypialni.


Powyrywane stare ościeżnice. W pracowni.


I salonie.


Osadzona ościeżnica w łazience.


Jak ostatnio wspominałem, kuchnia nie działa jeszcze jak należy :)

niedziela, 26 lutego 2012

Instalacja elektryczna

Wczoraj instalacja elektryczna została wyposażona w "serce", czyli w rozdzielnicę elektryczną. Do tej pory, czyli przez prawie rok prąd dostępny był przez prowizoryczne połączenia i gęstą sieć przedłużaczy.Wczoraj też ostatnie dwa kawałki starej instalacji aluminiowej zostały zamienione na 3 grube, miedziane kawałki. Od wczoraj dostępnych jest 9 kompletnych obwodów. Prąd w każdym gniazdku, że o oświetleniu nie wspomnę ! :) Do skończenia pozostały jeszcze dwa - gniazdka w sypialni/pracowni i salonie. Wszystko zabezpieczone przez nie-Chińskie (oby :) bezpieczniki. No bo bezpieczeństwo - przede wszystkim.

Tak to kiedyś wyglądało. W puszcze widoczne "oryginalne" kable aluminiowe (w materiałowej izolacji) oraz jakieś "lewe" podłączenie.


Przed montażem "serca".


Prawie gotowe.


I gotowe.


Ostatnio pojawiły się również zazdrostki w kuchni. Materiał wybrała Maja, a uszyła jej mama. (Skąd ta maniera u producentów, żeby fioletowy materiał nazywać śnieżno białym...) Kuchnia zaczyna przypominać kuchnię. Złożone są już prawie wszystkie meble. Czekamy jeszcze na prowadnice do szuflad, blat...

sobota, 18 lutego 2012

Drzwi wewnętrzne

Drzwi, które zastaliśmy nie były zbyt urodziwe, aczkolwiek utrzymane w klimacie mieszkania. Niestety, były bardzo krzywe i zwichrowane. Teoretycznie możnaby tu i ówdzie podszlifować i zamykałby się dobrze. Drzwi, oprócz wizualnego oddzielenia pomieszczenia od pozostałych pomieszczeń, powinny być również w miarę dźwiękoszczelne. Jednak wielkość szpar, w które można palce wkładać, była nie do zaakceptowania. Decyzja - zakładamy nowe drzwi. Drewniane. Nie żadne papierowe, wiórowe, tylko normalne drewniane drzwi.
Po rozpoznaniu tematu okazało się, że ładne i solidne drewniane drzwi też solidnie kosztują. A tanie drzwi z marketu podobno w krótkim czasie się deformują, rozsychają. Pod uwagę braliśmy też zamówienie drzwi u stolarza. Zrobi dokładnie takie jakie chcemy, no ale cena też niemała. Z niewielkim budżetem próbowaliśmy znaleźć jakiś złoty środek. Ostatecznie wybraliśmy jednak drzwi z marketu, ze średniej półki cenowej: sosnowe, bezsęczne, surowe.
Przez cały czas żyliśmy w przeświadczeniu, że nasze dotychczasowe ościeżnice są w porządku. W końcu to niezły kawał drewnianej beli. Nie podejrzewaliśmy, że może coś z nimi być nie tak. Jak się bliżej przyjrzeliśmy, nie tylko drzwi były jak śmigła, ale i ościeżnice również. Szkoda było tylko kilkunastu godzin pracy na zdrapywanie starej farby. Decyzja - wymieniamy. Niestety, fajne ościeżnice, to również niemały wydatek. Po przejrzeniu paru sklepów internetowych w końcu trafiłem na serwis aukcyjny. Są! Trochę za wąskie w stosunku do dziur, jakie powstały po wymontowaniu starych, ale nic to! Zapiankuje się :) Już zaczynam kalkulować, że przecież cena za przesyłkę będzie niemała okazuje się, że producent znajduje się w Bielsku. Co więcej, stolarz zrobił niestandardowe ościeżnice, trochę szersze. 140 zeta za sztukę, wraz z dowozem.

Maja położyła pierwszą warstwę lakierobejcy w kolorze cedru. A ja wczoraj osadziłem pierwszą ościeżnicę w sypialni. Dwie godziny ustawiania, poziomowania, klinowania i piankowania i voila. Dziś rano drzwi nadal wisiały, trzymały piony i pozostałe wymiary. Bułka z masłem :)


Nowe drzwi w stanie surowym, przymierzone do fragmentu ościeżnicy.


Wyrywanie starych ościeżnic (tu w łazience).


Stare drzwi miały standardowy wymiar ale były osadzone nieco niżej. Aby zapobiec przycinaniu drzwi, zamontujemy je wyżej.


 Maja kładzie pierwszą warstwę lakierobejcy, w kolorze cedru.


Zbliżenie.


Ościeżnice zatwierdzone i przypieczętowane przez kota.


Osadzanie.


Kliny.


Widok od strony sypialni.


Idealna szparka. Na górze.


I na dole.


Pianka w ruch.


Wczoraj był światowy dzień kota. Tutaj koty grzeją się :)


wtorek, 7 lutego 2012

niedziela, 5 lutego 2012

Meble

Niesiony wiarą w swoje umiejętności majsterkowania, których poziom spełnia kryteria mojej oraz Mai estetyki, postanowiłem samodzielnie zbudować meble kuchenne i szafę w sypialni. Oprócz, poza oczywistymi zaletami takiego rozwiązania, jak satysfakcja wykonawcy, "uszyciu" na miarę, to oczywiście kwestia finansowa.
Ponieważ po raz pierwszy przystępuję do tak dużego przedsięwzięcia, sporo czasu poświęciłem lekturze "jak zrobić meble w domowym zaciszu". Jednak najwięcej czasu nie zabrało przygotowanie techniczne lecz projekt. Maja sporo wieczorów spędziła nad optymalizowaniem i przeznaczeniem szaf i szafek. Potem "wrzucenie danych do komputera", zamówienie formatek u stolarza (no aż takim fachmanem nie jestem, żeby to robić samemu). No i dechy czekają na skręcenie...

Puzzle, 108 elementów:


Projekt ogólny kuchni:


Projekt szafy w sypialni:


A teraz coś z zupełnie innej beczki. Jak już to udowodniono, człowiek rzadko wymyśla coś nowego. Najczęściej nieświadomie odtwarza rzeczy, które już wcześniej widział. Udowodnił to np. w swoim show Derren Brown. Kształt naszej szafy (której ogólny wygląd był moim pomysłem) wygrzebałem z tyłu głowy, a wczoraj zupełnie przypadkowo uświadomiłem sobie, gdzie widziałem pierwowzór: Queen - Invisible Man :)