Minęło już trochę czasu od wykończenia niektórych elementów w mieszkaniu. Na tyle dużo, że zdążyły się już ujawnić pierwsze usterki. Pierwszą z nich to szczelina pomiędzy uroczym łuczkiem misternie formowanym w gipsie a ramą okna w sypialni. Szczelina jest niewielka, ok 1mm. Tłumaczę ją tym, że w tym miejscu gipsu już jest tak niewiele, że farba praktycznie leży na piance montażowej. A że okno niedawno montowane, to że to jeszcze "pracuje". Sie pociągnie farbą i bedzie git.
Poważniejsza sprawa jest z inną szparą. Też w sypialni. 4mm szpara między ścianą a ościeżnicą. A taki byłem dumny z siebie, kiedy samodzielnie osadziłem ościeżnice i drzwi. Przez kilka miesięcy wszystko wyglądało i działało jak należy. Ostatnio "pianka zaczęła pracować" (a może ościeżnica?) i efekt jest taki, że drzwi nie zamykają się płynnie. Sama szpara i tak ostatecznie byłaby zasłonięta opaską. Swoją drogą dziwiło mnie to, że wszystkie poradniki mówiły, że teraz ościeżnice montuje się tylko na piance. Gdybym zrobił tak, jak podpowiadało mi sumienie, czyli zakotwić to na sztywno w ścianie, nie byłoby pewnie problemu.
Trzeba temu zaradzić. Nie chcę wyrywać ościeżnic i osadzać na nowo, więc próbuję je przyśrubować do ściany. Mam na to pomysł - wykończenie będzie estetyczne, że nawet nie będzie śladu w ościeżnicy. Problem jeszcze jest z wypełnieniem pustej przestrzeni w ścianie (cegła "dziurawka"), tak aby kołek mocno złapał śrubę i mocno dociągnęło framugę.
Ciekawostką jest to, że ościeżnica do łazienki i salonu jest w stanie nienaruszonym. A w drzwiach do pracowni zaczyna się dziać źle. Wczoraj drzwi zaczęły szorować o ościeżnicę...
A może to sprawka wilgoci z wysychających ścian pracowni? W końcu tynk był mieszany w ok. 500l wody.